Słoń, wielbłądy i konie zostały w bazie. Dwa najstarsze polskie cyrki zrezygnowały w tym sezonie z udziału zwierząt w swoich pokazach. Mimo to atrakcji nie brakowało. Były motocykliści z Brazylii w kuli śmierci, hiszpański klaun, gimnastycy i iluzja. Część widzów przyszła na pokazy z nadzieją, że nie zobaczą tresowanych zwierząt. - Zastanawiałam się czy będą zwierzęta, bo nigdzie takiej informacji nie mogłam znaleźć. Okazało się, że ich nie było, z czego się cieszę - mówi łodzianka uczestnicząca w występie. - Wystarczy wybrać się do ZOO, albo włączyć telewizor. To już nie te czasy co sto lat temu.
Zmiany w polskich cyrkach są wynikiem wielu czynników. - Można mówić o czynnikach ekonomicznych czy bezpieczeństwa przez społeczne. Ludzie coraz mniej chętnie patrzą na tresowane zwierzęta i nie chcą uczestniczyć w takich programach - mówi Paweł Frańczuk z Fundacji Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva. - Idziemy w dobrą stronę. Licząc wszystkie cyrki razem jest w nich obecnie nieco ponad sto zwierząt. W poprzednich latach było to kilkaset zwierząt.
Zmiana w repertuarze cyrków może wejść w życie na stałe i dla wszystkich - w sejmie jest projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który zakłada m.in. całkowity zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych.