Od 27 marca do 9 kwietnia rząd wprowadza nowe restrykcje, m.in. zamknięte mają być żłobki i przedszkola.
Wielu rodziców jest zaskoczonych, że dzieci nie będą mogły uczestniczyć w zajęciach. Przekonują, że pozostawienie dzieci w domach to dla nich często duży problem. - Mam tylko trzy dni by zorganizować opiekę nad dziećmi. Muszę chodzić do pracy i nie wiem czy znajdę opiekunkę, bo nie mam w Łodzi żadnej rodziny, która by mogła nas wesprzeć – mówi mama dwójki dzieci, które teraz chodzą do żłobka i przedszkola.
Wielu rodziców zostawi dzieci u dziadków, ale nie wszyscy mogą liczyć na taka pomoc. - Nie mam z kim zostawić syna, a szefa to nie interesuje. Wiem, że mam prawo zostać z dzieckiem w domu, ale boję się, że jak skorzystam z zasiłku opiekuńczego to mnie zwolni. Mój pracodawca nie uznaje prawa do opieki nad dzieckiem w czasie pandemii - skarżyła się zdenerwowana matka przedszkolaka.
Rodzice uważają, że nowe obostrzenia nie są potrzebne, bo dzieci potrzebują kontaktów z rówieśnikami, by się lepiej rozwijać. - W najtrudniejszej sytuacji będą dzieci z placówek terapeutycznych. Moja córka chodzi do przedszkola integracyjnego i ma dużo zajęć dodatkowych. Ich przerwanie jest dla niej bardzo niekorzystne – mówiła mama czterolatki.
Przedszkola i żłobki będą zamknięte przez dwa tygodnie, ale od tego obostrzenia będzie wyjątek. Placówki te muszą zapewnić opiekę dzieciom tych rodziców, którzy wykonują zawody medyczne i pracują w służbach porządkowych walczących z epidemią koronawirusa.