Ten dramat rozegrał się na ul. Polnej w Sieradzu, w czwartek, 7 października po godz. 14. Policjanci pracowali na miejscu zdarzenia drogowego, gdy podszedł do nich nastoletni chłopiec.
- Poinformował, że na parapecie okna na czwartym piętrze pobliskiego bloku stoi małe dziecko i wyrzuca różne przedmioty - czytamy w komunikacie. - Policjant sieradzkiej drogówki oraz technik kryminalistyki natychmiast pobiegli w kierunku wskazanego budynku. Zobaczyli, że na najwyższej kondygnacji bloku, na wewnętrznym parapecie otwartego okna stoi mały chłopczyk. Na chodniku pod blokiem leżało kilka wyrzuconych przez niego przedmiotów. Funkcjonariusze rozmawiali z dzieckiem, tłumacząc mu, aby zeszło z parapetu. Po chwili maluch przykucnął, złapał parapet i zwisał na nim od strony wnętrza mieszkania.
Jeden z policjantów został pod blokiem i asekurował ewentualny upadek dziecka. Natomiast drugi pobiegł na górę, aby dostać się do mieszkania.
- Po kilkukrotnym pukaniu, drzwi otworzyła roztrzęsiona kobieta - informują policjanci. - Obok niej stała dwójka jej małych dzieci. 30-latka oświadczyła, że na kilka minut ze starszym dzieckiem poszła do kuchni, a 4-latek pozostał w pokoju. Chłopiec prawdopodobnie wszedł na stojącą pod oknem szafkę, otworzył okno i wszedł na parapet. Dzięki czujności 11-latka wszystko skończyło się dobrze. Gratulujemy nastoletniemu bohaterowi niezwykłego rozsądku i dojrzałości!
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!