Łódź. Tragiczny pożar w szpitalu
Zgłoszenie o pożarze w Centrum Leczenia Chorób Płuc przy ul. Okólnej, strażacy otrzymali ok. 30 minut po północy. Ogień pojawił się w jednej z sal na pierwszym piętrze pawilonu C.
Niestety, w wyniku pożaru zginął jeden z pacjentów leżących w tym pawilonie. Dwie osoby z personelu medycznego zostały poszkodowane.
W gaszeniu pożaru udział brało 8 zastępów straży pożarnej. Na miejsce przyjechali również policjanci, którzy będą wyjaśniać okoliczności powstania ognia.
Pożar w szpitalu. Ewakuacja
Początkowo część pacjentów z pawilonu, w którym wybuchł pożar, rozdysponowano po innych oddziałach placówki. Teraz większość mogła już wrócić do swoich łóżek - z użytku wyłączone zostało jedynie piętro, na którym wybuchł pożar.
Łącznie ewakuowanych zostało ok. 40 osób. Strażacy zakończyli akcję około 4. Na szczęście pożar nie rozprzestrzenił się na inne budynki.
- Przypuszczalną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez pacjenta przebywającego w sali, w której wybuchł pożar - mówi mł. kpt. Łukasz Górczyński z łódzkiej straży pożarnej.
Konferencja prasowa po pożarze
- Około godz. 0.30 wybuchł pożar w Oddziale Pulmonologii i Leczenia Nowotworów Płuc naszego szpitala. Niestety, jeden z hospitalizowanych pacjentów zmarł. Dzięki wręcz bohaterskiej postawie personelu pielęgniarskiego i lekarskiego udało się wyewakuować 19 pacjentów z oddziału oraz kilkudziesięciu z sąsiedniego oddziału. Zostali oni naszymi siłami przewiezieni do innych pawilonów i tam oczekują na dalsze decyzje medyczne" - poinformował dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w Łodzi dr. n. med. Waldemar Kowalczyk na konferencji prasowej w poniedziałek.
W czasie ewakuowania pacjentów poszkodowane zostały również dwie pielęgniarki i lekarka, które doznały podtrucia gazami wydzielającymi się podczas pożaru. Wszystkie trzy trafiły do szpitala w Zgierzu, przy czym jedna po przeprowadzonej diagnostyce została wypuszczona do domu.
- Koleżanki mówiły o tak gęstym dymie, że nie dało się go nawet rozgarnąć rękami. Mimo to udało im się wyewakuować pacjentów, a warto zauważyć, że były to osoby w stanach na tyle poważnych, że pozostawiono je w szpitalu na święta. W tym nieszczęściu i dramacie szczęście, że udało się naszym transportem wewnętrznym przewieźć pacjentów do innych pawilonów" - wyjaśnił dr Kowalczyk.
Jaka była przyczyna pożaru?
Pożar wybuchł w dwuosobowej sali na I piętrze, gdzie 72-letni pacjent z niewydolnością oddechowo-krążeniową przebywał sam. Stan mężczyzny nie pozwalał na wyjście do domu na czas świąt. Jak przekazał wcześniej oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP w Łodzi mł. kpt. Łukasz Górczyński, ogień mógł być zaprószony przez samego chorego podczas palenia w łóżku papierosa, jednak na razie są to jedynie przypuszczenia. Dyrekcja szpitala także ich nie potwierdziła.
- Podanie przyczyny wymaga ustaleń rzeczoznawcy pożarnictwa, policji i prokuratury. Trzeba poczekać na te ustalenia - uważa dr Kowalczyk.
O powstałych szkodach mówił natomiast wicemarszałek województwa łódzkiego.
"Najgorzej wygląda pokój, w którym znajdowało się źródło ognia; uległ on całkowitemu spaleniu. Ogień i dym wydostały się z tej sali - ściany i sufit korytarza są całkowicie czarne. Wygląda to dramatycznie - panuje smród spalenizny, całe piętro jest zalane wodą, wyłączone instalacje elektryczne. Nieco lepiej wygląda druga część oddziału, oddzielona od pożaru drzwiami. Naprawienie tych szkód będzie wymagało bardzo dużych nakładów, liczymy na pokrycie kosztów z ubezpieczenia szpitala" - mówił wicemarszałek Piotr Adamczyk, który w poniedziałek rano odwiedził szpital przy ul. Okólnej.
W poniedziałek w szpitalu przy ul. Okólnej wstrzymano wszystkie przyjęcia - poza oddziałem dziecięcym chorób płuc. Mimo że Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji rozlokowane jest w kilku oddalonych od siebie pawilonach, wąskie gardło w obecnej sytuacji stanowi diagnostyka. Pod oddziałem, gdzie doszło do pożaru i który został całkowicie zalany wodą w czasie akcji gaśniczej, znajduje się bowiem pracownia tomograficzna i rezonansu magnetycznego - zanim ponownie zostaną uruchomione, trzeba sprawdzić, czy urządzenia nie uległy zniszczeniu i pracują prawidłowo. Przyjęcia do szpitala przy ul. Okólnej mają być wznowione w środę, jednak jeszcze nie wiadomo, w jakim zakresie będzie to możliwe.