Rozbity dron w Łódzkiem. Spadł w Mniszkowie, koło Sulejowa
W nocy z wtorku na środę (z 9 na 10 września) polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez drony. Część z nich została zestrzelona przez polską armię.
Sztab Generalny Wojska Polskiego apeluje: "Prosimy do nich nie podchodzić". W przypadku znalezienia szczątków drona, należy niezwłocznie powiadomić odpowiednie służby.
Jeden z dronów spadł w województwie łódzkim, w okolicach Mniszkowa. Informację potwierdził w rozmowie z PAP starosta opoczyński Marcin Baranowski.
"Potwierdzam, że dron został odnaleziony. Na miejscu pracują już służby, w związku z czym nie mogę udzielić bardziej szczegółowych informacji" - przekazał Marcin Baranowski.
Rosyjski dron w Mniszkowie. Władze apelują do mieszkańców
Prawdopodobną przyczyną upadku drona był brak paliwa.
"Sztab zarządzania kryzysowego w powiecie opoczyńskim otrzymał informację o obiekcie, który spadł na terenie niezabudowanym w gminie Mniszków. Obiekt pojawił się nieopodal cegielni, w szczerym polu.Natychmiast zostały tam skierowane służby, przede wszystkim straż pożarna, ale również policja. Teren jest zabezpieczony. Od razu po uzyskaniu takich informacji pojawił się również pan starosta Marcin Baranowski wraz z powiatowym zespołem zarządzania kryzysowego" - mówi nam wicestarosta powiatu opoczyńskiego, Maria Barbara Chomicz.
Na szczęście nie ma osób poszkodowanych.
"Przed chwilą otrzymałam informację od starosty, że ponieważ obiekt ten wpadł na teren niezabudowany, nikomu nic się nie stało, nie ma żadnego wybuchu. Jest w tej chwili tam skierowane wojsko. Jak tylko zostanie to całkowicie zabezpieczone." - dodaje wicestarosta.
Władze powiatu apelują również do mieszkańców o zachowanie spokoju i sprawdzanie sprawdzonych źródeł.
"Apelujemy, by informacje pozyskiwać ze źródeł rządowych, wojskowych czy prezydenckich, czyli takich źródeł, z których słuchacz nie będzie był wprowadzony w błąd, nie będzie żadnej dezinformacji. Bardzo proszę o zachowanie spokoju"
Okazuje się, że dron spadł dosłownie kilkaset metrów od sali weselnej.
"Około 7:30 zaczęła wyć syrena straży pożarnej i służby zaczęły jechać w tę stronę, za chwilkę dojechała policja. Postanowiłem podjechać na miejsce. Faktycznie z daleka to było zabezpieczone parawanami, na szczęście nikomu nic się nie stało. W pobliżu, 200 metrów stamtąd, jest szkoła" - relacjonuje właściciel sali weselnej w Mniszkowie.