Boimy się o nasza przyszłość.
Łódzcy restauratorzy po sobotnim zamknięciu załamują ręce. - Klienci pomagają, zamawiają dania na wynos, ale to nie wystarcza! - mówi manager restauracji Grzegorz Motyliński.
Restauratorom brakuje sił.
- Muszę zwalniać pracowników. - mówi Bartek, właściciel jednej z restauracji. - Kelnerzy zajmują się teraz dowozem posiłków, ale nie dam rady utrzymać wszystkich zatrudnionych. - dodaje.
To już drugie zamknięcie restauracji. Po raz pierwszy lokale musiały zamknąć się podczas wiosennego lockdownu.