Czy to największy kryzys w niemieckiej motoryzacji? Najbardziej cierpią mniejsi dostawcy

i

Autor: Pexels

Kryzys

Czy to największy kryzys w niemieckiej motoryzacji? Najbardziej cierpią mniejsi dostawcy

2024-03-20 13:22

Branża motoryzacyjna jest w potężnym kryzysie. Bardzo mocno odczuwają go Niemcy, których samochody są przecież uważane za jedne z lepszych na świecie. Z największymi problemami muszą się mierzyć zwłaszcza mali dostawcy.

Niemiecka motoryzacja kojarzy się z najlepszą na świecie. Przecież Niemcy to solidny naród, a ich samochody są obiektem pożądania kierowców na całym świecie. Jednak, w obliczu kryzysu, który w ostatnich latach obserwujemy za naszą zachodnią granicą, tego typu myślenie traci na aktualności. Problemy dotykają zwłaszcza firmy nieco mniejsze od wielkich koncernów. Te często produkują części, które później trafiają do największych przedsiębiorstw. Oznacza to, że problemy mniejszych są też bólem głowy dla największych.

Za przykład może posłużyć firma Eissmann, która produkuje wnętrza samochodowe i zatrudnia ok. 5 tys. osób, o czym pisze onet.pl. Jej kłopoty idealnie pokazują co dzieje się w Niemczech. Firmy starają się przetrwać między kolejnym kryzysami. Zaczęło się od pandemii, później wybuch wojny. Właściciele musieli mierzyć się z inflacją, wzrostami kosztów energii czy części.

Firmy jak Eissmann są uzależnione od wąskiego grona nabywców, mają niewielkie marże i nieduże zapasy środków odłożonych na „czarną godzinę”.

Onet powołuje się na badania przeprowadzone wśród 74 firm przez Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) razem z firmą konsultingową Oliver Wyman. 2/3 z nich stwierdziło, że w ostatnich 3 latach trudniej było im pozyskać finansowanie z banku, które mogłoby poprawić ich sytuację. Banki kierowały się nie tylko wzrostem stóp procentowych, ale też zwiększeniem zabezpieczeń, bardziej restrykcyjnymi warunkami spłat i skróceniem ich terminów.

— Rosnący koszt kredytu jeszcze bardziej zawęża paletę i tak już nielicznych możliwości finansowania — mówi Maximilian Majic, partner w firmie Oliver Wyman. Ten wzrost kosztów uderza w firmy w najgorszym możliwym czasie: przesiadka branży motoryzacyjnej z napędów spalinowych na elektryczne stwarza potrzebę czynienia dodatkowych inwestycji. W związku z tym "istnieje groźba wzrostu liczby niewypłacalnych firm w i tak już pogrążonym w kryzysie sektorze motoryzacyjnym" — napisano w raporcie cytowanym przez onet.pl.

Problemy dostawców części to problemy koncernów. Tym nie pozostaje nic innego niż okazać wsparcie. Koncerny miały podwoić, a w niektórych przypadkach nawet potroić swoje budżety ratunkowe na rok 2024. Onet powołuje się na komentarz specjalisty Stefana Randaka. Ten stwierdza, że jeszcze jakiś czas temu dostawcy prosiły koncerny o skrócenie terminów płatności. Dziś sytuacja tak się zmieniła, że wprost informują koncerny o braku możliwości dostarczania towaru przez problemy. Tym nie pozostaje nic innego jak okazać wsparcie.

Mniejsze firmy nie mają finansowej poduszki. Dla wcześniej wspomnianego Eissmanna, głównym źródłem finansowania był kredyt o wysokości 120 mln euro. A gdy ta stanęła w obliczu dużych problemów na prostą pozwoliły wyjść „działania optymalizacyjne i restrukturyzacyjne, środki finansowe i wkład klientów".

Niemcy już nie są atrakcyjne

Mit o motoryzacyjnym raju w Niemczech upadł. Ten kraj przestał być dostrzegany przez inwestorów. Ich miejsce miały zająć Chiny i nowi producenci samochodów takich jak Tesla.

Banki mają unikać branży motoryzacyjnej, a zwłaszcza mniejszych przedsiębiorstw. Czasami wymagają od nich przedstawiania danych nawet co kwartał, o czym informuje Onet.

W tych regionach Europy żyje się najdłużej!

Protest rolników w Krakowie 20.03.