Strajk pracowników? Dostaną podwyżki?
Pracownicy magazynów sieci Amazon już od jakiegoś czasu są skonfliktowani z pracodawcą. Jak łatwo się domyślić pierwotnym powodem były pieniądze. Później, pojawiły się inne różnice między stronami.
- W ubiegłym roku weszliśmy w spór zbiorowy z Amazonem. Jedynym postulatem tego sporu była podwyżka wynagrodzenia o 6 zł brutto za godzinę. Następnie, zgodnie z ustawą przeszliśmy wszystkie etapy rozwiązywania tego sporu. Najpierw rokowania i mediacje, które zamknęły się na jednym spotkaniu. Kolejnym etapem jest przeprowadzenie referendum strajkowego. Rozpoczęliśmy je 5 października, w magazynie we Wrocławiu – mówi Blanka Hasterok, przedstawicielka związku zawodowego - Jeszcze w kilku innych miejscach przeprowadzaliśmy referendum – prócz Wrocławia, był Poznań, Sosnowiec i Gliwice. Polski Amazon to 10 magazynów rozsianych w różnych częściach kraju, a w magazynach praca odbywa się 7 dni w tygodniu, praktycznie przez całą dobę, odwiedzaliśmy magazyn po magazynie.
Na początku wszystko szło po myśli pracowników i związkowców, później pojawiły się pewne utrudnienia...
- W tym pierwszym magazynie we Wrocławiu udało nam się zebrać 50% frekwencję. W grudniu, po informacji, że osiągnęliśmy we Wrocławiu wymaganą ustawą frekwencję, Amazon poinformował nas na piśmie, że odmawia nam prawa do przeprowadzenia referendum na terenie magazynu, a okres 3 miesięcy był wystarczający, aby go przeprowadzić. Pragnę podkreślić, że ustawa nie nadaje pracodawcy takich kompetencji. Takie działania są niezgodne z prawem – tłumaczy Blanka Hasterok.
Mimo komplikacji związkowcy mogli liczyć na wsparcie. Pod magazynem w Łodzi razem z nimi pojawili się posłowie Lewicy - Adrian Zandberg i Marcelina Zawisza.
- Po otrzymaniu pisma z odmową przeprowadzenia referendum w Łodzi pojawiliśmy się wraz z politykami i dziennikarzami pod tym magazynem. Próbowaliśmy przeprowadzić zgodne z prawem referendum. Interweniowała policja, ponieważ nas nie wpuszczono. Referendum odbyło się w zasadzie symbolicznie, bo na parkingu i mogli głosować wyłącznie ludzie, którzy wychodzili na papierosa. W naszej opinii głosowanie przebiegło bardzo dobrze, pracownicy zaskoczeni obecnością polityków, po rozmowach z działaczami, chętnie głosowali. Tak, ze do urny później ustawiały się kolejki – dodaje.
Strajk pracowników? Sprawa trafi przed sąd?
W związku z komplikacjami, ostatecznie o sprawie zostały poinformowane konkretne organy.
- Potem byliśmy w Okmianach. Tam Amazon nas nigdzie nie wpuścił, nawet na teren parkingu, który jest zawsze dostępny dla osób z zewnątrz. Była podobna sytuacja, przyjechała policja, została spisana notatka. Na tej podstawie nasi przedstawiciele związku oraz politycy złożyli wczoraj zawiadomienie do Prokuratury Krajowej, odnośnie utrudniania sporu zbiorowego i uniemożliwienie przeprowadzania zgodnego z prawem referendum – mówi przedstawicielka związków zawodowych.
Jak twierdzą przedstawiciele firmy, pracownicy mają wybór czy chcą przystąpić do związku zawodowego.
- Przez ostatnie 3 miesiące Amazon w pełni współpracował ze związkiem zawodowym w kwestiach związanych z referendum, dając wiele możliwości do zbierania głosów. Jednakże przedłużające się referendum budzi nasze obawy co do zasadności tego działania, o czym wielokrotnie informowano związek zawodowy – czytamy w stanowisku firmy przesłanym do PAP.
Winą za przedłużający się proces, związkowcy obarczają ograniczenia w komunikacji.
- W Polsce strajk musi być legalny. Żeby udowodnić jego legalność należy przejść przez kilka etapów sporu zbiorowego. Najpierw są rokowania, po nich przychodzi czas na mediacje. Następnie organizacja związkowa musi przeprowadzić referendum, gdzie należy uzyskać 50% frekwencję w całym zakładzie. Co jest trudne, ponieważ Amazon zatrudnia ok. 20 tys. pracowników, organizacja związkowa nie korzysta z kanałów komunikowania, które ma do dyspozycji firma. Spora grupa pracowników nie wie, że referendum w ogóle się odbywa w danym dniu. Stąd organizacja związkowa musi być na magazynach po kilka razy – dopowiada Blanka Hasterok.