Organizatorzy łódzkiej Parady wzorowali się na berlińskiej Love Parade. Najbardziej widowiskowy był barwny przemarsz Piotrkowską na liczne koncerty. Łodzianie z sentymemtem wspominają tę imprezę.
Łódź jeszcze nie była taka kolorowa i otwarta. Pojawienie się tysięcy młodych ludzi z różnych stron Polski i Europy, oryginalnie ubranych i przebranych budziło szok, ale i ekscytację. Ten tłum na Piotrkowskiej robił wrażenie. Było głośno, było kolorowo i czasem szokująco, ale było bezpiecznie. Mieliśmy namiastkę tego, co się dzieje w świecie. Przejście w tym barwnym tłumie ulicą Piotrkowską i przez centrum Łodzi do klubów i hali sportowej na koncerty to było niesamowite przeżycie.
Pierwsza edycja odbyła się w w 1996 roku, ostatnia w 2002. Trwają rozmowy o powrocie imprezy, jednak na razie szczegółów nikt nie chce zdradzić
Jedyne co mogę powiedzieć, to że rozmawiamy. Bardzo wielu łodzian chciałoby powrotu tej Parady. Moglibyśmy na zasadzie sentymentu znów pobudzić energię w dzisiejszych trzydziestolatkach, czterdziestolatkach , którzy wcześniej świetnie się bawili na tej imprezie. To okazja by pokoleniowo coś fajnego przeżyć. Ważne jest też to, że udało się tę imprezę przywrócić w Berlinie, to dlaczego nie w Łodzi? - mówi rzecznik Prezydenta Łodzi Marcin Masłowski
Na stronie UMŁ czytamy, że nie zabraknie występów dj-ów oraz pochodu ulicą Piotrkowską. Jeśli gościom nie zabraknie fantazji i odwagi podobnej, jak 20 lat temu, możemy się spodziewać w centrum tysięcy kolorowo ubranych gości.
Kultowa impreza może wrócić pod koniec lipca.