W jego domu mieszkają rosyjscy żołnierze, jego rodzice byli torturowani, a on trafił na listę najbardziej poszukiwanych obywateli Ukrainy w swoim obwodzie. Rodzinne miasteczko Nikity jest pod okupacją od miesiąca. Przez 21 dni młody Ukrainiec musiał się ukrywać. Dlaczego?
- Od początku wojny relacjonowałem wszystko, wrzucałem zdjęcia i filmiki. Na telegramie prowadziłem kanały mojego obwodu, wrzucałem nowe informacje, więc szybko mnie namierzyli. Do naszego miasteczka przyszli 19 marca. Myśleliśmy, że to będzie na chwile, że to będzie taki przystanek, ale jak się okazało za chwile postawili tu punkty kontrolne i zostali w mieście. Do mnie i do mojego kolegi dotarła informacja, że szukają nas, że mają nasze nazwiska.
Polecany artykuł:
Co było dalej?
- To był dopiero początek, okazało się, że jesteśmy na liście najbardziej poszukiwanych ludzi w moim obwodzie. Szukali nas Ruscy, później dowiedziałem się, że mieli o mnie wszystkie informacje, że studiuję we Wrocławiu, z kim się zadaje, że jeździłem na zawody do Japonii i innych krajów. Od tamtej pory moje życie to było istne kino, z miasta nie mogliśmy wyjechać, bo na każdym wyjeździe były punkty kontrolne. Zaczęliśmy się ukrywać, codziennie zmienialiśmy lokalizacje, przez te 3 tygodnie byłem babinką, kierowcą śmieciarki. Dziękuję ludziom z mojego miasta za taką pomoc, bez nich by się to nie udało.
Co działo się w tym czasie z Twoimi rodzicami?
- Moi rodzice byli w domu, ale do nich też przyszli. Jedli sobie spokojnie obiad, a tu nagle 15 żołnierzy wchodzi i zaczyna bić mojego ojca pytając gdzie jestem. Później weszli do mojego domu. Uwierz mi, nie było miejsca, do którego by nie zajrzeli. Mam nawet filmiki, zrobili okropny bałagan, sprawdzali nawet ściany. W moim pokoju wisiały zdjęcia z zawodów, bo jeszcze przed wojną trenowałem karate, zabrali te zdjęcia i wywiesili je w punktach kontrolnych. Wróćmy do rodziców. Tatę zabrali na posterunek policji, który przerobili na swoje centrum dowodzenia. Szukali mnie, ale pytali też o hasła do laptopa, komputera, bo oczywiście wszystkie cenne rzeczy z naszego domu zabrali. Oni kombinowali, chcieli wpłynąć na psychikę moich rodziców. Mamę tez przesłuchiwali, mówili jej, że jeśli nie powie im gdzie jestem, a sami mnie złapią to będą mnie torturować. Nie chce nawet myśleć jak moja mamusia musiała się wtedy czuć. Wypuścili ich, ale nie odstępowali mojego taty na krok, liczyli, że w końcu pójdzie do mnie.
W końcu udało Ci się jednak uciec?
- Tak, to był ogromny fart, sam nie mogę w to uwierzyć. Próbowaliśmy wyrobić paszporty, ale to nie było takie proste, bo wszyscy ruscy znali, którzy tam stacjonowali znali moją twarz, ale przyjechał człowiek, który zabrał nas o świcie. Teraz jesteśmy bezpieczni.
Pomimo tego, że wyjechałeś z okupowanego miasteczka to nadal pomagasz wojskowym, działasz, prawda?
- Tak, udało mi się wyjechać, ale jestem blisko swojego domu, w którym teraz żyją okupanci. Piją herbatę, częstują się cukierkami. Naprawdę ciężko mi w to uwierzyć. Wracając do pytania, oczywiście, pomagam i działam. Plan jest taki, żeby wkrótce odzyskać moje miasteczko. Jesteśmy ostrożni, bo tam jest dużo cywilów, musimy też myśleć o nich. Pomoc humanitarna do tego miejsca jest dostarczana, bo na miejscu nie ma wody, prądu. Wierzę, że to wygramy, że się uda.