Pilotażowy program ratownictwa drogowego w regionie łódzkim działa już kilka lat. Łodzianie nie ma wątpliwości, że takie karetki na dwóch kółkach są potrzebne. – Szybciej dojadą na miejsce zdarzenia, zwłaszcza po rozkopanej Łodzi nie muszą stać w korkach.
Pieniądze na motoambulanse pochodzą od darczyńców, nie ze środków budżetowych. A utrzymanie w sezonie takiej maszyny to duży wydatek - wylicza Przemysław Malec z fundacji Ratownictwo Motocyklowe Polska. – Samo utrzymanie jednego motocykla to koszt rzędu 32 tys. zł. Oczywiście to tylko koszt eksploatacji, bo dyżurni ratownicy są wolontariuszami i nie pobierają wynagrodzenia.
Motoambulans wyposażony jest w niezbędne rzeczy do ratowania życia, jednocześnie ma przewagę nad karetką, bo jest bardziej mobilny. – Wjedzie tam, gdzie nie zmieści się karetka: na ścieżkę rowerową, chodnik, nie ma też problemów z parkowaniem – dodaje P. Malec.
Jeżeli uda się zebrać fundusze, motoambulanse fundacji wyjadą w teren w kwietniu. W woj. łódzkim taka karetka na dwóch kółkach stacjonuje choćby przy węźle autostradowym w Strykowie.