Miał na sobie tylko t-shirt i pieluszkę. Mały spacerowicz wybrał się w wędrówkę po ulicach Skierniewic w nocy z czwartku na piątek (15-16 kwietnia). Chłopca zauważył kierowca ciężarówki, który natychmiast zawiadomił policję.
- Spacerował na boso w rejonie jednego z największych skrzyżowań Skierniewic - czytamy w policyjnym komunikacie. - Policjanci zabrali dziecko do radiowozu i okryli chroniąc przed wyziębieniem.
Chłopiec, choć zmarznięty, był spokojny i nie płakał. Nie potrafił powiedzieć policjantom, jak się nazywa, ani gdzie mieszka.
- Na miejsce przyjechała karetka ale malec nie chciał wysiadać z radiowozu - relacjonują policjanci.
Funkcjonariusze w asyście ratownika medycznego zawieźli malucha do szpitala, gdzie został poddany badaniom. Stan chłopca był dobry i nie wymagał hospitalizacji.
- Po kilkunastu minutach od zgłoszenia do policjantów, którzy stali przed szpitalem, podeszły dwie kobiety - czytamy w komunikacie. - Powiedziały, że szukają dziecka, które wyszło z mieszkania. Jak się okazało była to matka i siostra małego uciekiniera. Rodzic był trzeźwy. Okazało się, że chłopiec wykorzystując nieuwagę oddalił się kilkaset metrów do swojego domu.
W tej sprawie zostanie przeprowadzone postępowanie, które wyjaśni jak mogło dojść do tej sytuacji oraz czy ktoś poniesie konsekwencje karne. Dzięki prawidłowej postawie mężczyzny udało się zapobiec poważniejszym skutkom nocnego spaceru malucha.