W nocy z 17 na 18 maja doszło do bardzo zaskakującego wydarzenia, nie tylko dla łódzkiej piłki, ale i całego środowiska w kraju. Ze stanowiska prezesa Widzewa Łódź został odwołany Mateusz Dróżdż. O całej sytuacji osobiście poinformował kibiców za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych. Po chwili głos zabrał również Tomasz Stamirowski, większościowy udziałowiec w klubie. W pierwszej kolejności opowiedział o powodach rozstania z Mateuszem Dróżdżem.
- Obecny sezon zakończy okres naszej wspólnej dwuletniej pracy, podczas którego mieliśmy postawione jasno określone cele i priorytety. Od strony sportowej był to awans do Ekstraklasy, a od strony organizacyjnej dołączenie do poziomu klubów z najwyższego szczebla rozgrywkowego. W kwestii organizacji dużo zostało zrobione i bardzo to doceniam, choć jeszcze ciągle sporo pracy przed nami – tłumaczy Tomasz Stamirowski.
Według właściciela, aby walczyć o osiąganie wyznaczonych celów potrzebna jest wspólna wizja wszystkich członków zarządu. W tym przypadku miały się one nie pokrywać.
- Dla prawidłowego funkcjonowania klubu czy realizacji wymagających dużego finansowania projektów infrastrukturalnych, takich jak ośrodek, potrzebna jest wspólna wizja właściciela i prezesa zarządu, podobnie jak odpowiedni poziom komunikacji pomiędzy nimi. W ostatnich miesiącach niestety zaczęliśmy się rozmijać w tych tematach – dodaje.
Polecany artykuł:
W mediach pojawiły się informacje, według których głównym powodem odwołania byłego już prezesa miał być konflikt z miastem. Ten temat również został poruszony. Jak mówi Tomasz Stamirowski, mimo zakończonej współpracy nadal stoi po stronie Mateusza Dróżdża w tym sporze.
- Miałem też wrażenie, że wiele spraw związanych z otoczeniem klubu, w tym relacje z interesariuszami i przedstawicielami miasta, zbyt mocno odciąga uwagę od trzonu działania klubu, jakim jest sport i zabiera nam wszystkim mnóstwo energii […] To naprawdę nie jest normalne, że miasto, będące ważnym partnerem klubu, przyjmuje postawę braku komunikacji wobec nas i jest bierne na chęć dialogu. Tu stałem i stoję po stronie Prezesa i uważam, że działalność niektórych osób w mieście stojących za filmem wyrządziła nam jako klubowi bardzo duże straty – mówi większościowy udziałowiec w klubie.
Polecany artykuł:
Omówiono również budowę ośrodka szkoleniowego dla klubu, która cały czas jest planowana i w tej kwestii nic si nie zmienia. Tomasz Stamirowski wytłumaczył także dlaczego rada nadzorcza podjęła decyzję w tym momencie sezonu.
- Wiadomo, że jestem dużym zwolennikiem stabilności, jednak dla dobra Klubu w przyszłości lepsza jest jasna sytuacja i rozwiązanie w tym zakresie. Ogłoszona w mediach deklaracja Prezesa o zwiększonym zaangażowaniu w pracę pionu sportowego spowodowałaby kłopoty przy realizacji późniejszych ruchów transferowych. Przekaz dotyczący ośrodka i braku środków finansowych na wkład własny na poziomie 20-25 milionów złotych wymaga szybkiego włączenia się w projekt z mojej strony. To samo dotyczy prac nad budżetem – tak, aby pion sportowy jasno wiedział, jakimi środkami dysponuje na wzmocnienia, a moim zdaniem będą one koniecznie większe niż pierwotnie planowane – tłumaczy właściciel klubu.
Cały wywiad z Tomaszem Stamirowskim można znaleźć TUTAJ.