Wystartował Puchar Polski! To wyjątkowy turniej, w którym piłkarze mogą zdobyć zaufanie trenera, a drużyny z niższych lig mogą sprawdzić się na tle czołówki. Taką sytuację obserwowali kibice w meczu 2-ligowego KKS-u Kalisz z Ekstraklasowym ŁKS-em. Mimo pozornej różnicy klas, spotkanie było dosyć bliskie i skończyło się wynikiem 2:3.
- Początek meczu i jego końcówka należał do Kalisza, a w środku to my mieliśmy nad tym spotkaniem kontrolę. Wykonaliśmy swój plan, bo chcieliśmy awansować do następnej rundy i przy okazji zrobić to w dziewięćdziesięciu minutach. […] W tym meczu dostali szansę zawodnicy, którzy ostatnio grali mniej. Myślę, że są szanse na to, że któryś z nich wskoczy do wyjściowej jedenastki na spotkanie z Cracovią – powiedział trener ŁKS-u, Kazimierz Moskal.
Polecany artykuł:
Zawiedziony po meczu był trener gospodarzy, ponieważ zdawał sobie sprawę, że jego zespół był bardzo blisko sprawienia sensacji.
- Wykreowaliśmy w końcówce meczu tyle sytuacji, ile rzadko zdarza się nam w drugiej lidze, co świadczy o tym, że zawodnicy zagrali na wysokim poziomie. Jeśli jednak prowadzimy 1:0 i kontrolujemy w dłuższym fragmencie przebieg wydarzeń boiskowych, nie możemy sami sobie strzelić bramki, bo to spowodowało, że ŁKS został zaproszony do gry – stwierdził Paweł Ozga, trener KKS-u Kalisz.
Polecany artykuł:
O nie najlepszej końcówce mówili też piłkarze, jednak ostatecznie najważniejszy jest dla nich końcowy rezultat.
- Z pewnością w końcówce trochę straciliśmy kontrolę nad tym meczem, ale utrzymaliśmy korzystny wynik, co jest najważniejsze. Na pewno cieszy wygrana i trzy zdobyte bramki – dodał Dawid Arndt piłkarz ŁKS-u.