O wydarzeniach na obozie Oaza Nowego Życia w Tylmanowej, na który pojechały dzieci z Łodzi i okolic, poinformowało Biuro Obrony Praw Dziecka.
- Dzieci przebywające na obozie Oaza Nowego Życia, stopień 2 w Tylmanowej alarmują, że księża w ramach zabawy związują im ręce "by poczuły się jak Jezus w niewoli". W tracie takiej "zabawy" dzieci muszą poruszać się same, ze związanymi rękoma po terenie i schodzić ze schodów w budynku, w którym były zakwaterowane, nie mogły też samodzielnie korzystać z toalety - napisało BOPD na Facebooku.
Zdaniem Biura Obrony Praw Dziecka, takie "zabawy" naruszają godność dzieci i narażają je na niebezpieczeństwo.
- Upadek ze schodów osoby ze związanymi rękoma może zagrażać jej zdrowiu i życiu. Ograniczanie kilkunastoletniemu dziecku możliwości samodzielnego skorzystania z toalety i proponowanie mu przez dorosłego mężczyznę "pomocy" w tej czynności jest czymś niedopuszczalnym i może być interpretowane jako bardzo poważne naruszenie kodeksu karnego - można przeczytać w dalszej części wpisu.
Prezes Biura zawiadomiła Prokuraturę Okręgową w Łodzi o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez opiekunów kolonijnych. Jak informuje tvn24.pl, łódzka prokuratura przekazała zawiadomienie także Prokuraturze Rejonowej w Nowym Targu ze względu na miejsce, w którym zorganizowany był obóz dla dzieci.
Co na ten temat mówią organizatorzy obozy? Portal tvn24.pl poprosił o komentarz wspólnotę Ruch Światło - Życie Archidiecezji Łódzkiej, która zorganizowała Oazę Nowego Życia - Stopień 2.
– Pierwszy stopień mówi o tym, że Bóg nas kocha, drugi – że odrzucamy miłość, wybierając grzech, który nas ogranicza, przez który wchodzimy w niewolę. Ten stopień bazuje na historii narodu żydowskiego, który był w niewoli egipskiej przez kilka wieków i którego Mojżesz miał wyprowadzić do ziemi obiecanej. Ludzie, którzy uczestniczą w tych rekolekcjach, mają zrozumieć, że większą niewolą niż przebywanie w Egipcie są własne grzechy, że wybieranie grzechu jest sprowadzaniem ograniczenia, a Jezus to nowy Mojżesz, który nas wyzwala, daje nam wolność – mówił ksiądz Marcin Majsik, moderator diecezjalny wspólnoty, w rozmowie z tvn24.pl.
Ksiądz potwierdził także, że w czasie obozu dzieciom wiązano ręce i przyznał, że nie wie, czy uczestnicy kolonii i ich rodzice zostali poinformowani o tej praktyce przed wyjazdem. Dodał także, że celem zabawy było pokazanie, jak zniewala grzech.
- W prowadzeniu rekolekcji dla młodzieży w Polsce i za granicą od dawna wykorzystywany jest symbol związanych rąk. Obrazuje on właśnie zniewolenie grzechem. Dotyczy to nie tylko kościoła katolickiego, ale i innych kościołów. Ten symbol jest wyraźny w bardzo popularnej pantomimie "Set me free", którą możemy zobaczyć na kanale YouTube - mówił ksiądz Majsik.
Moderator diecezjalny podkreślić także, że "zabawa" była dobrowolna, trwała około 30 minut, a zarówno uczestnicy, jak i rodzice nie mają zastrzeżeń do rekolekcji. Zaznaczył także, że ograniczanie możliwości samodzielnego skorzystania z toalety nie miało miejsca.