To koniec tanich towarów z Azji?
Dla milenialsów i pokolenia Z z Azji praca w fabryce nie jest spełnieniem marzeń. Jak podaje amerykański dziennik "The Wall Street Journal", nadchodzi zmierzch taniej siły roboczej w krajach azjatyckich. Co prawda fabryki w całej Azji walczą o przyciągnięcie młodych pracowników różnymi sposobami.
Producenci podnoszą pensje, obniżają ceny w pracowniczych stołówkach, budują przedszkola dla dzieci pracowników, organizują zajęcia integracyjne etc. To jednak i tak nie przyciąga odpowiedniej liczy pracowników. Szczególnie milenialsi i zetki widzą się na innych stanowiskach pracy. Chcą być influencerami, stylistami, fotografami. Od pracy w fabryce, wolą etat w kawiarni lub w recepcji hotelu. I nie ma się co dziwić, są też lepiej wykształceni od swoich rodziców i dziadków.
Jak podaje amerykański dziennik, problem jest poważny szczególnie w Chinach, gdzie bezrobocie wśród młodzieży w miastach osiągnęło w czerwcu 21%, podczas gdy w fabrykach brakowało siły roboczej. Cześć firm przenosi się do Malezji, Wietnamu czy Indii, ale w tych krajach również pojawiają się trudności ze znalezieniem pracowników. Według danych ONZ płace w wietnamskich fabrykach wzrosły niemal dwukrotnie w ciągu ostatniej dekady. W Chinach o 122%, licząc od 2012 do 2021 roku.
Co to oznacza dla krajów zachodnich? Amerykanie i Europejczycy przyzwyczajeni do tanich ubrań, zabawek i sprzętów RTV będą musieli liczyć się z wyższymi cenami. Już część firm podnosi ceny swoich produktów z uwagi na rosnące koszty.
- Nie ma już miejsca na planecie, które mogłoby dać ci to, czego chcesz – powiedział w rozmowie z The Wall Street Journal Paul Norriss, brytyjski współzałożyciel wietnamskiej fabryki odzieży UnAvailable z siedzibą w Ho Chi Minh City. - Ludzie będą musieli zmienić swoje nawyki konsumenckie, podobnie jak marki.