Najtrudniejsze były początki. Szkoły nie były przygotowane na prowadzenie zajęć przez internet. Brakowało nie tylko sprzętu i oprogramowania, ale rownież doświadczenia i umiejętności. Większość nauczycieli nigdy nie prowadziła lekcji on line a i uczniowie nie uczestniczyli w takich zajęciach. Dyrektorzy, nauczyciele i pedagodzy stanęli przed ogromnym wyzwaniem.
- W szkole musiała zostać przeprowadzona diagnoza wśród dzieci i młodzieży oraz rodzicow. Trzeba było sprawdzić jakie mamy możliwości pracy on line. Przede wszystkim czy uczniowie mają sprzęt niezbędny do edukacji zdalnej. Jeśli ktoś nie miał udostępnialiśmy ten, który mamy w szkole - mówi mówi Marta Szymczyk, pedagog ze Szkoły Podstawowej nr 34 na łódzkim Widzewie.
Nauczyciele starają się tak dopasować zajęcia, by nie kolidowały z pracą zdalną rodziców. - Często jednym komputerem czy laptopem w domu trzeba się podzielić z rodzeństwem, jest to też narzędzie pracy rodzicow. Zrobiliśmy wszystko, by w naszej szkole żadne dziecko nie było wykluczone i miało równy dostęp do nauki. Nam udało się, ale wiemy, że w wielu placowkach w kraju jest z tym problem - mówi pedagożka.
Problemem jest też słaba jakość internetu, a na początku również nieumiejętność posługiwania się programami. Przyśpieszony kurs informatyki musieli przejść nauczyciele, którzy dotąd nie prowadzili tak lekcji oraz rodzice i uczniowie. - Wspomagaliśmy na każdym etapie. Pomagaliśmy przy instalowaniu i obsłudze poszczególnych programów. Z osobami, które miały problem łączyliśmy sie zdalnie i krok po kroku tłumaczyliśmy jak to zrobić. Robimy nawet próby generalne przed dołączeniem się do grup, by wszystko zadziałało jak trzeba - mówi pedagog z SP nr 34 w Łodzi Melania Dominiak. Pedagożki podkreślają, że w tych trudnych czasach bardzo ważny jest stały kontakt z dziećmi i rodzicami.