mija 15 lat od wyroku na łowców skór z łódzkiego pogotowia

i

Autor: ANDRZEJ ZBRANIECKI/SUPER EXPRESS Mija 16 lat od wyroku na "łowców skór" z łódzkiego pogotowia

Kryminalne

„Łowcy skór” w pogotowiu ratunkowym. Afera, która przyniosła Łodzi niechlubną sławę

2024-10-31 9:04

20 stycznia 2007 roku zapadł wyrok w głośnej sprawie „łowców skór”. Szokująca afera sprawiła, że o Łodzi stało się głośno nie tylko w Polsce, ale i poza granicami kraju. Nikomu nie mieściło się w głowie, że ratownikom pogotowia ratunkowego mogło zależeć na śmierci pacjentów, którym mieli nieść pomoc. Sąd nie miał jednak co do tego wątpliwości.

Na początku XXI wieku Łódź znalazła się na czołówkach wszystkich gazet w Polsce i największych magazynów na świecie. O łodzi mówiło się w BBC, pisano o niej w The Guardian, a Szwedzi nakręcili nawet film. Miasto, które pozostawało dotąd w cieniu Warszawy, Krakowa czy Wrocławia znalazło się nagle na ustach wszystkich. Nie była to jednak sława o jakiej miasto marzyło. Od tej pory Łódź przed kolejne lata miała się kojarzyć z „łowcami skór”, „morderczymi karetkami” i pavulonem.

Wszystko zaczęło się w styczniu 2002 roku, gdy dziennikarze Gazety Wyborczej i Radia Łódź opublikowali reportaż zatytułowany „Łowcy skór”. Z dziennikarskiego śledztwa wynikało, że pracownicy łódzkiego pogotowia ratunkowego sprzedawali zakładom pogrzebowym informacje o zgonach pacjentów. Szokujący proceder miał trwać od początku lat 90. Na początku, w zamian za informacje o zgonach, pracownicy pogotowia mieli otrzymywać drobne prezenty, z czasem jednak pojawiły się pieniądze. I to niemałe – za informację o „skórze”, jak pogardliwie nazywano zmarłego, zakłady pogrzebowe płaciły nawet 2 tys. zł do podziału na lekarza, sanitariusza, kierowcę, a nawet dyspozytora. Przy kilku zgonach dziennie w grę wchodziły już poważne kwoty.

Jak wyglądał „handel skórami” w praktyce? Dyspozytor pogotowia miał informować załogę pogotowia o pacjencie, który zmarł lub jest w bardzo ciężkim stanie. Gdy ratownicy przyjeżdżali na miejsce, stwierdzali zgon pacjenta, po czym, wykorzystując rozpacz bliskich zmarłego, „wyręczali” ich w przykrych formalnościach, proponując usługi konkretnego zakładu pogrzebowego lub nawet samemu dzwoniąc do firmy pogrzebowej w imieniu rodziny.

Chciwość i chęć zysku sprawiła, że proceder przyjął koszmarne oblicze. Skoro martwy pacjent oznaczał pokaźny zarobek, części pracowników pogotowia ratunkowego miało przestać zależeć na ich ratowaniu. Nie tylko mieli celowo opóźniać przyjazd karetki, ale też sami przyczyniać się do śmierci pacjentów. To wtedy większość Polaków po raz pierwszy usłyszała o pavulonie. Środek ten, powodujący zwiotczenie mięśni, stosowany jest w szczególnych przypadkach, m.in. u pacjentów poddanych intubacji czy podłączonych do respiratora. Podany pacjentowi pozbawionemu odpowiedniej opieki powoduje zwiotczenie przepony i śmierć przez uduszenie. Okrutną śmierć – pacjent jest świadomy, tego co się z nim dzieje, ale nie może złapać oddechu, krzyknąć ani się poruszyć. Gdy okazało się, że zapasy leku zaczęły niespodziewanie szybko się wyczerpywać, ówczesny dyrektor łódzkiego pogotowia powiązał to z dużą liczbą zgonów i poinformował organy ścigania.

W wyniku długotrwałego śledztwa postawiono zarzuty kilkudziesięciu pracownikom pogotowia ratunkowego, lekarzom oraz pracownikom i właścicielom zakładów pogrzebowych. Główne wątki dochodzenia dotyczyły pozbawiania życia pacjentów poprzez stosowanie niewłaściwej terapii lub niewłaściwych leków oraz korupcji w związku z informacjami o zgonach pacjentów. Pierwsze wyroki zapadły w 2007 roku, czyli 5 lat po ujawnieniu afery „łowców skór”.

20 stycznia 2007 roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał dwóch sanitariuszy i dwóch lekarzy. Sanitariusz Andrzej N., zwany również „doktorem Ebrantilem”, został skazany na dożywotnie więzienie. Sąd uznał go winnym zabójstwa czterech pacjentów i pomocy w zabiciu piątego. Z kolei sanitariusz Karol B. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za „szczególnie okrutne” zabójstwo pavulonem Ludmiły Ś. i pomoc Andrzejowi N. w dokonanych przez niego zabójstwach. Łagodniejsze wyroki usłyszeli lekarze. Janusz K. został skazany na 6 lat więzienia i 10-letni zakaz wykonywania zawodu lekarza za umyślne narażenie na śmierć 10 pacjentów, a Paweł W. został skazany na 5 lat więzienia i 10-letni zakaz wykonywania zawodu lekarza za umyślne narażenie życia 4 osób. W 2009 roku Sąd Najwyższy oddalił wniesioną kasację i utrzymał wyroki.

W lutym 2010 roku Sąd Apelacyjny w Łodzi skazał prawomocnie pięciu byłych pracowników łódzkiego pogotowia ratunkowego: lekarzy Akrama H., Jarosława F. i Małgorzatę M., sanitariusza Sławomira S. oraz dyspozytorkę Zofie T. Sąd uznał, że w latach 1998-2002 pomagali oni w oszustwie na szkodę rodzin zmarłych pacjentów i przyjmowali pieniądze od zakładów pogrzebowych za informacje o zgonach. Oskarżeni usłyszeli wyroki od 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata do 2 lat pozbawienia wolności. Wobec całej piątki orzeczono również grzywny w wysokości od 10 do 15 tys. zł i przepadek uzyskanych od zakładów pogrzebowych pieniędzy.

Ostatni wątek śledztwa w aferze „łowców skór”, dotyczący przyjmowania lub wręczania łapówek w zamian za informacje o zgonach pacjentów, prokuratura umorzyła w maju 2013 roku. 37 osób podejrzanych o łapownictwo mogło odetchnąć z ulgą. Choć śledczy ponad wszelką wątpliwość ustalili, że handel informacjami o zgonach miał miejsce, to według sądów „nie doszło do wyczerpania znamion przestępstwa łapownictwa, ponieważ przekazywanie informacji o zgonach nie pozostawało w związku z pełnionymi przez lekarzy funkcjami publicznymi”.

Sonda
Czy zdarzyło Ci się czekać długo na pogotowie ratunkowe?
Prestiżowy apartamentowiec spłynął krwią