Koniec serii ŁKS-u. Warta jako pierwsza podbiła łódzką twierdzę

i

Autor: Twitter ŁKS Łódź

Sport

Koniec serii ŁKS-u. Warta jako pierwsza podbiła łódzką twierdzę

2023-09-02 11:03

Wcześniej na ten stadion przyjeżdżały zespoły Korony Kielce i Pogoni Szczecin. Oba musiały pogodzić się z porażką. Jednak nic nie trwa wiecznie. ŁKS musi pogodzić się z pierwszą przegraną na swoim obiekcie.

Beniaminek zaczął ostrożnie, jakby chciał sprawdzić na co może pozwolić sobie w meczu z Wartą i czy poznaniacy są w stanie zdobyć łódzki stadion, na którym gospodarze w tym sezonie ekstraklasy wygrali oba wcześniejsze spotkania. Mimo to, już po pierwszej akcji drużyny trenera Kazimierza Moskala zrobiło się groźnie pod bramką gości, kiedy płaskiego dośrodkowania Bartosza Szeligi nie złapał bramkarz gości i musieli wyręczyć go koledzy z obrony.

Warta czekała na swoją szansę i doczekała się na nią dość szybko, bo w 10. minucie piłkę w środku boiska przejął Stefan Savic, a następnie Czarnogórzec bez trudu wpadł ze skrzydła w pole karne łodzian i pewnym płaskim strzałem pokonał Aleksandra Bobka.

To przed przerwą właściwie była jedyna bramkowa okazja zespołu trenera Dawida Szulczka. ŁKS przejął inicjatywę i potrafił zagrozić bramce Jędrzej Grobelnego. Łodzianie dwukrotnie byli bliscy doprowadzenia do remisu. Najpierw w 30. minucie po szybkiej akcji Albańczyka Engjella Hotiego i Hiszpana Pirulo sam na sam z bramkarzem Warty znalazł się Szeliga, ale górą był Grobelny. Dziesięć minut później wyręczył go Wiktor Pleśnierowicz, który po akcji Szeligi wybił wślizgiem piłkę na rzut rożny po strzale Holendra Kaya Tejana.

Gospodarze ruszyli ponownie do ataku po wznowieniu gry w drugiej części meczu, ale w 62. minucie ich sytuacja zrobiła się dużo gorsza. Warta podwyższyła bowiem prowadzenie po golu z rzutu karnego wykonywanym przez Kajetana Szmyta. Sędzia podyktował "jedenastkę" po faulu Macieja Flisa na Portugalczyku Miguelu Luisie.

Beniaminek znów spróbował odrobić starty, lecz ponownie był bardzo nieskuteczny i miał duże problemy ze sforsowanem obrony gości. Szansę na kontaktowego gola w 70. minucie miał m.in. Kamil Dankowski, lecz jego strzał o pół metra minął słupek bramki Warty. W 84. minucie okazji po zagraniu Piotra Głowackiego nie wykorzystał zaś Bośniak Stipe Juric. Na nic więcej mądrze broniący się goście nie pozwolili beniaminkowi, który na własnym stadionie przegrał pierwszy ligowy mecz od lipca ubiegłego roku.

Kopali rurociąg, wykopali kości