Wydawało się, że spór o lożę prezydencką na stadionie Widzewa między klubem a miastem, powoli ustaje. Można było tak pomyśleć po tym, jak miasto oddało do użytku zewnętrzną część loży. Jednak teraz sprawy się znacznie skomplikowały. Miasto zorganizowało licytację dla WOŚP, na której można wygrać właśnie miejsce na tym specjalnym miejscu.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt braku konsultacji z klubem, na co jego władze od razu zwróciły uwagę.
- Na stadionie ŁKS-u, loża jest do pełnej dyspozycji klubu i to klub jest jej dysponentem. W naszym przypadku nie jest to kompletnie uregulowane, nie ma umowy, loża stoi pusta od kilku miesięcy i w tej sytuacji ktoś się decyduje by wystawić ją na licytację. Wydaje mi się to co najmniej niezręczne i stawiające klub w bardzo niekorzystnej i dziwnej sytuacji – mówi Marcin Tarociński, rzecznik Widzewa Łódź.
Polecany artykuł:
Za pośrednictwem swoich social mediów UMŁ informuje jakoby władze Widzewa miały być poinformowane o licytacji.
To prawda. Widzew Łódź otrzymał informację na temat licytacji. Jednak pojawiła się ona już po rozpoczęciu licytacji, na co dowody udostępniły władze klubu.
W swoim oświadczeniu Widzew zachęca do wspierania WOŚP, ale nie do tej konkretnej licytacji. Zamiast tego utworzono klubową licytację, w której można wygrać koszulkę z podpisami piłkarzy i voucher dla dwóch osób na oglądanie meczu w Loży Zarządu Widzewa Łódź.
Jak twierdzi specjalista, na braku porozumienia mają tracić obie strony.
- Niestety, realizacja tego pomysłu w taki sposób w jaki zostało to zrobione, czyli bez konsultacji z klubem i bez wspólnie zorganizowanej licytacji przez klub i miasto nijak nie prowadzi do porozumienia. Zamiast załagodzić spór tylko go kolejny raz podgrzewa, co jest oczywiście niekorzystne dla obu stron – tłumaczy Sebastian Grochala, specjalista od PR.