W rozmowie z "Polska Times.pl" Kaczyński nawiązał do wywiadu udzielonego TVP, w którym mówił, że Mariusz Błaszczak to najlepszy minister i zastąpi go we wszystkim. "W kierowaniu komitetem ds. bezpieczeństwa narodowego i spraw obronnych, ma bardzo dobre kwalifikacje" - przekonywał.
Na uwagę dziennikarzy, że ta wypowiedź zabrzmiała tak, jakby wskazał Błaszczaka jako spadkobiercę wszystkiego, prezes PiS odpowiedział, że "w sprawach kierownictwa partii, jeśli będzie wszystko zgodnie z planem i nie zdarzy się nic nadzwyczajnego, decyzje zapadną za trzy lata". "Wówczas odbędzie się kongres partii, na którym ja już nie planuję kandydowania na szefa partii, w związku z tym odłóżmy tę sprawę, bo moja wypowiedź odnosiła się do funkcji Mariusza Błaszczaka w rządzie" - wyjaśnił.
Prezes PiS zapewnił, że nie zamierza kandydować na szefa partii. "Jeżeli w następnych wyborach uzyskam mandat i dostanę się do Sejmu, to będę szeregowym posłem. Miałem już nie kandydować w roku 2020, ale ówczesne wydarzenia spowodowały, że nie było innego wyjścia. Kongres partii był dopiero w 2021 roku i musiałem kandydować. Mam nadzieję, że w 2025 roku sytuacja będzie zupełnie inna" - zaznaczył.
Na pytanie, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta, Kaczyński odparł, że względy przyzwoitości nakazywałyby mu w tej sprawie milczenie. "Mogę powiedzieć, że z całą pewnością te nazwiska w tej chwili padają. Jednak trzy lata przed momentem, kiedy Andrzej Duda został kandydatem na prezydenta, to nikt o nim w tym kontekście nie mówił" - przypomniał.
Polecany artykuł:
Podczas rozmowy nie zabrakło też innych tematów.
Prezes PiS odniósł się również do kwestii oceny działań Viktora Orbana w kontekście Ukrainy. "Niestety, minęła kampania wyborcza i na Węgrzech nic się nie zmieniło" - podsumował. Dopytywany, czy jest w ogóle jakaś szansa, by wpłynąć na Budapeszt, stwierdził, że "w ograniczonym zakresie na pewno tak, a przykładem jest przyjęcie szóstego pakietu sankcji na Rosję - stało się to z udziałem Węgier, które nie są przecież realnym sojusznikiem Rosji". "Ale faktem jest, że teraz żyjemy w takim świecie, że trzeba być zdecydowanie, jednoznacznie przeciw, a nie zachowywać neutralność. Ona nie wystarczy" - zwrócił uwagę.
W ocenie Kaczyńskiego Niemcy i Francja zachowują się zręczniej niż Węgry, "inaczej korzystają ze swojej siły". "Nie ma równości w traktowaniu państw członkowskich w Unii Europejskiej. My oczywiście mówimy o tym, podobnie jak przypominamy prorosyjską politykę Donalda Tuska. I mówimy także o konsekwencjach tej polityki, o silnym związku z Niemcami - odwołując się do faktów" - powiedział.