W miniony weekend towarzyszyło nam wiele emocji, również tych sportowych. Swoje mecze rozegrały oba łódzkie kluby i zdobyły w nich chociaż 1 punkt.
Cracovia – ŁKS
Jako pierwsi swój mecz zagrali piłkarze ŁKS-u. Sezon wchodzi z decydującą fazę, więc łodzianie muszą punktować jeśli marzą o utrzymaniu. Na szczęście z Krakowa wracają z punktem po widowiskowym meczu zakończonym wynikiem 2:2.
- Wiedzieliśmy, że Cracovia ma dużo jakości, że może wyjść do nas wyżej, że ma dwóch wysokich napastników i że musimy zbierać drugie piłki, bo wiedzieliśmy że gdy piłkę zbierze Cracovia jest wtedy bardzo dynamiczna i groźna. Nie udało się nam w pełni zniwelować wszystkich atutów rywala, ale to jest piłka nożna i nigdy nie jest to łatwe – powiedział Marcin Matysiak, trener ŁKS-u.
Według statystyk to łodzianie byli lepsi. Mieli wyższy współczynnik spodziewanych goli i posiadanie piłki. Jednak w piłce znaczenie ma tylko jedna statystyka – liczba strzelonych goli.
- Na ten moment czuję niedosyt, bo drużyna włożyła ogromny wysiłek i realizowała to, co sobie założyliśmy w defensywie i ofensywie. Czy nadal wierzę w utrzymanie? Tak. Ta wiara była widoczna na boisku wśród zawodników, bo to jest kluczowe. Gramy do końca. Walczymy o szacunek. Chcemy pokazywać sto procent zaangażowania i determinacji – dodał trener ŁKS-u.
Polecany artykuł:
Widzew – Piast
Przed meczem kibice zastanawiali się czy Widzew wygra 4 razy z rzędu w Sercu Łodzi, a może to Piast zremisuje już 15 raz w sezonie. Na szczęście dla kibiców Widzewa to ich zespół okazał się być lepszy. Mecz zakończył się po jednym golu z rzutu karnego, którego zdobył kapitan – Bartłomiej Pawłowski.
- Jestem bardzo zadowlony z tego, jaki był efekt naszej pracy. Kiedy wygrywa się 1:0 o godzinie 12:30, w dodatku po rzucie karnym, który podyktowany został po analizie VAR, to można się zastanawiać, czy ten wynik był adekwatny do tego, co się działo. Ja wrócę jednak do perspektywy pierwszego meczu z Piastem - tego, jak zaprezentowaliśmy się wtedy, a jak teraz, po okresie ciężkiej pracy. Tam też była sytuacja mocno VAR-owa, gdy zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy otrzymać szesnastki. To spina klamrą oba spotkania – stwierdza Daniel Myśliwiec, trener Widzewa.
Swoje sytuacje miały obie drużyny, ale na koniec zawodziła skuteczność lub dobra defensywa przeciwnika. Ostatecznie został podyktowany rzut karny, a tej okazji łodzianie już nie mogli zmarnować.
- Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz. Są takie spotkania, gdy czujesz, że są w twoim zasięgu, ale nie potrafisz tego potwierdzić. Grunt, żeby tę jedną sytuację, która się pojawi, umieć wykorzystać. Piłka cechuje się tym, że nie ma punktów za styl. Trzeba zdobywać bramki i nawet w taki sposób wygrywać. Wtedy zapewnia to nam spokój w głowie i przygotowania do kolejnego starcia w fajnej atmosferze – powiedział Bartłomiej Pawłowski, strzelec jedynej bramki.
Zawaliła się ściana remontowanego budynku przy Łąkowej. Są ranni