Hanna Dobrowolska

i

Autor: Katarzyna Bastrzyk-Trzaskoma

wywiad

Hanna Dobrowolska napisała książkę o Kajetanie Poznańskim: "Ten człowiek żył wśród nas, a jednak nikt nie pomyślał, że dokona tak okrutnej zbrodni"

2025-02-07 14:35

"Taki dobry chłopak" to najnowsza książka Hanny Dobrowolskiej, która opowiada o okrutnym mordercy, Kajetanie Poznańskim. Autorka przejrzała tysiące stron dokumentacji, rozmawiała z psychiatrami, prawnikami i osobami z otoczenia "Hanibala z Żoliborza". Z Hanną Dobrowolską rozmawiali Ela Piotrowska i Łukasz Bogdan z Radia Eska.

Ta książka to godziny spędzone nie tylko nad aktami, ale również z osobami z otoczenia Kajetana Poznańskiego czy Katarzyny J. która została zamordowana, psychiatrami czy prawnikami.

Jeśli chodzi o rozmowy z rodziną Katarzyny, to się niestety nie udało. Jej bliscy bardzo przez lata nie chcieli o tej historii rozmawiać ani ze mną, ani z nikim innym. Nie brali nawet udziału w procesie, tylko reprezentował ich pełnomocnik. Uszanowałam tę odmowę. Właściwie co oni mogli powiedzieć więcej, niż, że pękły im serca. Dlatego to, co jest w książce od nich, to są przesłuchania, które miały miejsce w śledztwie. Z resztą nie było ich aż tyle, ponieważ prokuratura także uszanowała ich ból.

A co było największym wyzwaniem podczas pisania tej książki? 

Materiały, które przetworzyłam nie były łatwe do przeczytania, kiedy czyta się je w wersji surowej. To co jest w aktach trzeba było omówić, by było zrozumiałe. Ale przebrnięcie przez ogrom akt okazał się wcale nie być największym problemem dla mnie, bo nie była to ani pierwsza sprawa, którą czytałam, ani ostatnia. Natomiast to, co było problemem to, żebym ja sobie tę historię, którą chcę opowiedzieć, ułożyła w głowie, w jaki sposób chcę ją podać czytelnikowi. Bo fakty o tym, że zabił, w jaki sposób i co się potem wydarzyło w procesie sądowym, były ludziom znane. To, co ta książka pokazuje, na czym mi zależało to to, co się działo przed zbrodnią w głowie tego sprawcy i dlaczego były takie trudności, by tego pana skazać. 

Myślałam, że skoro znam tę sprawę, to będzie mi łatwiej o niej napisać. Trochę się przeliczyłam, jestem osobą wrażliwą i opowiadam przez pryzmat tej wrażliwości. Trudne było dla mnie uznanie ograniczeń związanych z tym, że część ludzi po prostu nie chciała rozmawiać.  

Według Ciebie, on był bestią od urodzenia czy to się urodziło w jego głowie?

Bardzo trudne pytanie. Według mnie, musiał mieć predyspozycje do tego, by takim się stać. Jest wiele czynników w jego życiu, również osobowościowych, które wpłynęły na to, że to się rozwinęło w takim, a nie innym kierunku. To była droga, na której nikt go nie zatrzymał, ale też nikt nie zauważył, że dzieje się coś aż tak złego. 

Chłopak z dobrego domu, mama - prokurator, on - bibliotekarz, czyli zawód obcujący wśród książek. Komu by przyszło do głowy, że coś może się stać. Dlaczego zamordował tę kobietę?

Zamordował Katarzynę dlatego, że uznał, że to będzie jakiś element jego samorozwoju, walki ze słabościami. On szukał sposobu, by wyzbyć się swoich słabości. A za największą słabość uważał to, że odczuwał lęki w relacjach z innymi ludźmi. Oczywiście w skrócie mówiąc, ponieważ to jest na tyle złożone, że poświęciłam temu 320 stron. Ale on liczył na to, że zabijając drugiego człowieka, pozbawiając życia, urośnie sam w swoich oczach, pomyśli o sobie lepiej, będzie mógł się wzmocnić wspomnieniem tej zbrodni w relacjach z innymi ludźmi. Kiedy będzie odczuwał strach, przypomni sobie, do czego jest zdolny. Miał patologiczny sposób postrzegania świata i siebie w tym świecie, natomiast nie weryfikował tego, nie próbował spojrzeć na to inaczej. 

Co takiego jest, że ludzi, tych, którzy to obserwują, przyciąga do takich zbrodni? I to nie jest od teraz, pamiętamy chociażby głośny proces Gorgonowej, którym żyła cała Polska. Procesem Kajetana Poznańskiego też żyła cała Polska. 

Jeśli chodzi o proces Kajetana Poznańskiego, to on o tyle nie był taki spektakularny i teatralny dlatego, że toczył się z wyłączoną jawnością. A to oznacza, że żadna publiczność nie mogła brać w nim udziału, mogły być tylko strony, czyli prokuratura, on z obrońcą, zdecydował też, by na sali była jego matka. Więc przez te trzy lata, kiedy toczył się proces, nie wiadomo było, co na tej sali sądowej się dzieje. Sąd też wygłosił wyrok jawny, natomiast uzasadnienie wyroku było niejawne. Uważam, że ta sprawa była też ciekawa z tego powodu, że bardzo wielu rzeczy nie było wiadomo. Myślę, że moja książka odsłania wszystko, co można było powiedzieć i co wcześniej było owiane tajemnicą. 

A co sprawia, że o takich zbrodniach chcemy słuchać i nas interesują? Myślę, że wiele z nas lubi posłuchać o tym, co jest poza naszym zasięgiem. Ale wiem od czytelników mojej książki, że ona pokazuje, jak bardzo to jest blisko. Szczególnie dla ludzi mieszkających w Warszawie, którzy chodzili do tej samej biblioteki, na ten sam basen, do tej samej kawiarni, co ofiara. I to pokazuje, że ofiarą mógł być każdy. Myślę, że też paraliżuje w pewnym momencie ta świadomość, że to jest tak blisko. Ten człowiek żył wśród nas, a jednak nikt patrząc na niego nie zauważył, że to może być ktoś, kto dokona tak okrutnej zbrodni. Więc myślę, że później nas też ciekawi to, kto to jest, dlaczego, jak, po co.

Czy w książce znajdziemy odpowiedź na pytanie, jak rodziło się to zło? 

Ktoś ładnie powiedział, że ta książka daje odpowiedzi na to pytanie i wiele innych, ale to nie są odpowiedzi ani z wykrzyknikiem, ani z kropką, bardziej z wielokropkiem. Każdy też przetwarza to przez siebie, przez pryzmat tego, co sam doświadczył, co myśli i to jest bardzo ciekawe, jak ta książka żyje później własnym życiem w głowach czytelników, co w niej odkrywają.

Ta zbrodnia bez wątpienia charakteryzowała się wyjątkowym okrucieństwem.

Tak, chociaż sprawca bardzo lubił powtarzać, że bardzo nie chciał zadać bólu ofierze. Powiedział, że nie zależało mu na tym, żeby ofiara cierpiała, tylko żeby szybko umarła, a "głowę odciął ze względów praktycznych, ponieważ do transportu zwłok była dla niego problematyczna". Natomiast mimo wszystko trudno mi sobie wyobrazić, że wykazał się miłosierdziem, odbierając życie tej kobiecie, w jej mieszkaniu, na początku jej drogi życiowej, bo była zakochana, miała zaraz lecieć do ukochanego. Więc tylko jemu wydawało się, że był łaskawy, a tak naprawdę ogromnie skrzywdził mnóstwo osób, zarówno ze swojego otoczenia, ale przede wszystkim z otoczenia ofiary. 

Chciałabyś się z nim spotkać?

Już nie.

A chciałabyś, by przeczytał książkę?

Biorąc pod uwagę jego stosunek do kobiet i jego przekonania, że jest mądrzejszy, lepszy od innych, to nie spodziewam się, by mogła mu się spodobać. Raz, że książkę napisała kobieta, dwa - ktoś inny niż on. Nie mam jednak nic przeciwko, by trafiła w jego ręce, bo dalej podpisuje się pod każdym słowem, które w tej książce jest. Ale nie wysyłałam mu książki, nie wiem, czy ktoś mu w ogóle o tym powiedział, bo on żyje w izolacji, nie utrzymuje kontaktu ze światem zewnętrznym, jak inni więźniowie. 

Z Hanną Dobrowolską rozmawiali Ela Piotrowska i Łukasz Bogdan.

Hanna Dobrowolska rozpoczęła swoją karierę dziennikarską od stażu w "Super Expressie", gdzie przez wiele lat zajmowała się kroniką kryminalną. Była pierwszą dziennikarką, która zwróciła uwagę na problem tzw. mafii wnuczkowej, i napisała na ten temat wiele artykułów. Obecnie pracuje w Polskiej Agencji Prasowej, a jej pasją są reportaże sądowe.

Kajetan Poznański – od dobrego chłopaka do potwora. Wokół książki Hanny Dobrowolskiej o Hannibalu z Żoliborza

Podwójne zabójstwo na Tymienieckiego w Łodzi