Zgodnie z przewidywaniami trenera Motoru Mateusza Stolarskiego mecz jego drużyny z Widzewem był ciekawym i otwartym widowiskiem, czego najlepszym potwierdzeniem było pięć bramek, które padły w pierwszej połowie.
Zaczęło się pomyślnie dla gospodarzy, bo już w pierwszej akcji zainicjowanej przez Christophera Simona, przy asyście Michała Króla Piotr Ceglarz technicznym strzałem dopełnił formalności.
Nie minął jeszcze kwadrans spotkania, a Motor prowadził już 2:0, kiedy po faulu na Simonie rzut wolny precyzyjnie wykonał Bartosz Wolski, a Sebastian Rudol główkując nie dał szans obrony Rafałowi Gikiewiczowi.
W kolejnych dziesięciu minutach dwukrotnie popis swoich umiejętności dał Sebastian Kerk, po którego precyzyjnych dośrodkowaniach z kornera Widzew doprowadził do wyrównania. Najpierw w 22. min po jego centrze piłka musnęła głowę Samuela Mraza i wylądowała w bramce, a trzy minuty później Imad Rondic uprzedził wyskakującego do piłki Kacpra Rosę i głową zdobył drugiego gola dla swojej drużyny.
Kiedy zdawało się, że przy stanie remisowym zespoły udadzą się na przerwę bramkarz Motoru tak długo zwlekał z wybiciem piłki, że zdążył do niego podbiec Rondic i korzystając z takiego prezentu teraz Widzew wyprowadził na prowadzenie.
Po zmianie stron motorowcy starali się na odrobienie strat, ale gola zdobyli rywale w 56. min przeprowadzając składną akcję, którą pewnym strzałem sfinalizował Fran Alvarez korzystając z dobrego podania Jakuba Sypka.
Usilne dążenie gospodarzy do poprawy wyniku w 77. min zdawały się przynieść efekt, ale gol wprowadzonego na boisko chwilę wcześniej Kacpra Wełniaka, po analizie VAR nie został uznany.
Wełniak jednak zdobył swoją pierwszą w ekstraklasie bramkę, kiedy w 86. min wykorzystał świetne dośrodkowanie Filipa Lubereckiego.
Mimo ambitnych do końca starań piłkarzy Motoru nie udało się im doprowadzić do remisu i po dwóch spotkaniach zwycięskich musieli przełknąć gorycz porażki.
Oto największe atrakcje turystyczne w Łódzkiem